poniedziałek, 13 lutego 2017

“It is real, isn’t it? It’s not a joke? Petunia says you’re lying to me. Petunia says there isn’t a Hogwarts. It is real, isn’t it?” “It’s real for us,”

SEVERUS TOBIAS SNAPE



I'M BACK!

SEVERUS | VI ROK | ELIKSIRY |  16  LAT| SPINNER END | SLYTHERIN | CZARNA MAGIA




Wczesne lata: 
"Wraz z rodzicami mieszkał na Spinner End w skromnym i niezbyt okazałym domu. W sąsiedztwie znajdowało się wiele zrujnowanych domostw i brudna rzeka. Rodzina była bardzo biedna, co odbijało się również na wyglądzie chłopca – nosił stare, niedopasowane ubrania i wyglądał przez to niezbyt stosownie. Już od młodych lat Severus borykał się z wieloma problemami, na czele których stała napięta atmosfera w domu. Jego ojciec nie tolerował magii, często też kłócił się z żoną. Brak bezpieczeństwa oraz bieda spowodowały, że młody Severus nie mógł doczekać się wyjazdu do szkoły."



Severus już od najmłodszych lat pałał się Czarną Magią. W wieku lat jedenastu znał o wiele więcej czarnomagicznych zaklęć niż większość uczniów siódmego roku. W domu Salazara Slytherina Severus zaprzyjaźnił się z m.in. Averym i Mulciberem, którzy dzielili jego zainteresowania oraz ambicje – uprzedzenia do mugoli i mugolaków, czystości krwi, Czarną Magię, a także chęć dołączenia do tworzącej się armii Lorda Voldemorta.


Jest typem samotnika. Mimo wszystko: pomimo gnębienia wśród Gryfonów, biedy i złamanego serca nie przeszkadza mu nic w zagłębianiu wszelkiej wiedzy. Wierzy w to, że to co robi jest dla niego dobre i słuszne.

P.S Jestem postacią kanoniczną jak większość zauważyła i moja KP jest krótka - co nie oznacza, że nie jestem chętny na wszelakie wątki. Historii nie można zmienić, aczkolwiek można urozmaicić jej przebieg ;]



sobota, 11 lutego 2017

That's the spirit - one part brave, three parts fool

CHITOTSU GREED
VI rok, Slytherin
Manchester, Wielka Brytania
czarownica czystej krwi
RÓŻDŻKA: 13 cali, sztywna, cis, włos demimoza
QUIDDITCH: pałkarz
PATRONUS: flaming
BOGIN: matka

AMBICJA, SPRYT, BRATERSTWO
Na przestrzeni lat i ilości fanów czarnej magii - w tym popleczników Czarnego Pana w latach jego największej sławy - dom Salazara Slytherina zyskał etykietkę wylągarni czarnych charakterów. Od każdej reguły istnieją jednak wyjątki, a panna Greed jest jednym z nich - łamiących ten rażący stereotyp, bowiem w domu Węża znalazła się przez wysoki udział w jej charakterze odpowiednich cech, a nie zamiłowanie do rozlewu krwi i morderczych zaklęć.

Vincent Greed, jej ojciec, jest byłym Ślizgonem, czarodziejem pochodzącym z szanowanej rodziny o czystej linii krwi, acz wyrzutkiem. Przez wybuchowy temperament jego edukacja w Hogwarcie przebiegała w niespokojny sposób, co zaowocowało pierwszymi zgrzytami na linii on-rodzice. Od czasu wzięcia ślubu z koreańską czarownicą, którą poznał podczas jednej ze swych podróży, nie utrzymuje kontaktu z głowami swojego rodu. Związek, który go z nimi poróżnił nie trwał jednak długo - kobieta, choć ekscentryczna, nie była przepełniona zdrowym rozsądkiem, a jej pragnienie przygód zaprowadziło ją w objęcia czarnej magii. Gdy dała Vincentowi córkę, ten opuścił szaloną matkę decydując się na wychowanie córki w samotności.
Samemu Greedowi wizja życia z dzieckiem w starym dworku na odludziu, do którego łatwiej jest się dostać przez sieć Fiuu niż fizycznie bardziej niż odpowiadała. Porzucił wizje na swoją przyszłość przygotowane przez rodziców na rzecz rzemieślniczej pasji, którą było tworzenie różdżek o mieszanych, łączonych rdzeniach pozwalających wykorzystać całkowicie potencjał czarodziejów. Rozwiązanie to, choć czysto hobbistyczne i niezatwierdzone przez Ministerstwo Magii (co może jednak zmieni się w przyszłości, odkąd Greed przeprowadza stosowne negocjacje w tym kierunku) ma swoje grono odbiorców, dla których mężczyzna, w zaciszu własnej, obskurnej piwnicy, tworzy różdżki za niemałe pieniądze.

Sama Chi po ojcu odziedziczyła zamiłowanie do wycofania z życia społecznego i złotą zasadę milczenia wtedy, kiedy słowa mogłyby narobić niepotrzebnego rabanu. Nie przysporzyło jej to wielu przyjaciół w domu Węża pełnym arogancji i chęci do zaczepek. Dziewczyna zazwyczaj wycofuje się z kłótni kosztem nawet własnej godności, zaciskając zęby i po cichu knując małe zemsty. Do tego przydaje jej się niewątpliwie talent, którym włada w dziedzinie Eliksirów oraz łatwość nauki efektywna w sprawach dobrych stopni, które zdobywa odkąd tylko pamięta. Raz na jakiś czas zdarza jej się jednak wybuchnąć, co owocuje zazwyczaj małymi zaklęciowymi potyczkami w ścianach ślizgońskich lochów. 

W krwi przeszła na nią również smykałka do majsterkowania. Jednak, w przeciwieństwie do Vincenta - ku jemu rozczarowaniu, bo choć miał inne plany co do córki, to akceptuje jej pasje - nie dotyczy ona różdżek, a mioteł. Panienka Greed od początków swojej edukacji w Hogwarcie, odkąd zachłysnęła się ekscytacją wynikającą z Quidditcha, stara się na wszelkie sposoby ulepszać te środki transportu, wzbogacając je o dodatkowe pokrętła, mechanizmy, przekładnie. Elementy te, odpowiednio zamontowane i zmanipulowane z pomocą magii wyraźnie poprawiają osiągi prędkościowe i zwrotnościowe, pod warunkiem dobrego ich skomponowania. Jeśli jednak coś w etapie produkcji zawiedzie, to cóż.. Przygoda najczęściej kończy się na ziemi w najbardziej niespodziewanym momencie.
Już w drugiej klasie Chi wstąpiła do drużyny Quidditcha, choć całe dwa lata przebywała w rezerwowym składzie ze względu na kontrast swojej sylwetki i roli, jaką pełni. Na początku czwartej klasy okazało się jednak, że drobna budowa jest zaletą sprzyjającą prędkości i zwinności na miotle, a szczupłe ręce dzierżące kij wyprowadzają o wiele mocniejsze ciosy, niż niejeden mógłby podejrzewać. Od tamtego czasu Greed dumnie reprezentuje swój dom podczas meczów na pozycji pałkarza, nie oszczędzając nikogo jeśli chodzi o posyłanie w ich stronę tłuczka. Fakt, że traktuje sport jako wyładowanie często zbierającej się złości nie sprzyja zawodnikom, którzy doświadczą spotkania z nieokiełznaną piłką z rąk Chi.

nie wierzy we wróżby / lubi mugolskie słodycze / pupil: lelek wróżebnik / nigdy nie była dobra z zielarstwa / nie pała sympatią do azjatyckiej kuchni / w jej wychowaniu miała udział skrzatka domowa o imieniu Knotka / 


poniedziałek, 6 lutego 2017

Lily Evans









"Kiedy cię tylko zobaczyłem, od razu cię poznałem. Nie po bliźnie, po oczach. Takie miała Lily. Tak... Znałem ją. Została przy mnie wtedy, gdy wszyscy inni się odsunęli. Była nie tylko utalentowaną czarownicą, ale także niezwykle wrażliwą kobietą. Potrafiła dostrzec piękno w innych. Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy ktoś sam nie znajdował go w sobie."

~Remus Lupin o Lily




Czarownica pochodząca z mugolskiej rodziny. O swoich czarodziejskich zdolnościach dowiedziała się będąc dzieckiem dzięki Severusowi Snape'owi, któremu na początku nie uwierzyła. Severus mieszkał w pobliżu jej domu. Powiedział jej o istnieniu magii, a także nauczył ją kilku zaklęć. Lily i Severus stali się sobie przez to bliżsi, jednak przez lata ich przyjaźń stała się napięta, ze względu na zainteresowanie Snape'a czarną magią, a także dołączeniem do śmierciożerców. Na piątym roku, Lily zakończyła swoją przyjaźń z Severusem, tuż po tym jak nazwał ją "szlamą". Uczęszczała do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w latach 1971–1978 i została przydzielona do Gryffindoru. Jako utalentowana czarownica, Lily była członkiem Klubu Ślimaka, a na siódmym roku została prefektem naczelnym.  


Lily urodziła się 30 stycznia 1960 roku jako druga córka pani i pana Evansów. Miała starszą siostrę mugolkę - Petunię. W wieku dziewięciu lat zaprzyjaźniła się z Severusem Snape'em mieszkającym w Cokeworth, niedaleko rodziny Evans. Severus był pierwszą osobą, która powiedziała Lily, że jest czarownicą. On sam chętnie opowiadał jej o świecie magii, a także o Hogwarcie, mówiąc jej, że mogliby razem do niej uczęszczać. Pierwotnie Petunia i Lily były blisko siebie, jednak zdolności
magiczne Lily, a także znajomość ze Snape'em stwarzały problemy między siostrami. Zazdroszcząc jej, Petunia napisała list do Dumbledore'a czy mogła by również chodzić do Hogwartu. Po przeczytaniu odmowy znienawidziła świat magii. 

W wieku jedenastu lat zaczęła uczęszczać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, gdzie została przydzielona do Gryffindoru. Była wyjątkowo dobra z zaklęć i eliksirów, dlatego właśnie przyciągnęła uwagę profesora Slughorna, który później zaprosił ją do Klubu Ślimaka. Na piątym roku, często stawała po stronie swojego najlepszego przyjaciela – Severusa Snape'a – mimo że nazwał ją szlamą, był zastraszany i wyśmiewany przez Jamesa Pottera, którego uważała za aroganckiego chłopaka. Lily chciała, aby tyran dał spokój Severusowi, ale w tym samym czasie Snape zaatakował Evans nazywając ją „szlamą”. Severus błagał Lily o przebaczenie, jednak ta z kolei zapytała go czy nadal rozważa  dołączenie do śmierciożerców.

Kiedy on nie zaprzeczył, Lily zrozumiała, że Snape nie zdaje sobie sprawy, że bycie śmierciożercą jest złe. I tak ich drogi się rozeszły. Podczas sceny pod wierzbą James zapytał Lily o randkę, jednak ona odmówiła, twierdząc, że jest „aroganckim gnojkiem”, bo zastraszał wielu uczniów, szczególnie Syriusz Black jako najlepszy przyjaciel Jamesa ze szkoły później powiedział, że James popisywał się i robił z siebie głupka, gdy Lily była w pobliżu. Lily jednak nienawidziła Jamesa. Mimo że nie pochwalała jego zastraszania, zaczęła go podziwiać, kiedy James stanął za swoimi przyjaciółmi i innymi ludźmi, kiedy zaczęto ich torturować przez początek siódmego roku oraz uznała, że James znacznie dojrzał, okazując się odpowiedzialnym i odważnym chłopakiem. Zobaczywszy ten fakt, Lily w końcu umówiła się z nim, a później zaczęła z nim chodzić.


*W wieku jedenastu lat Lily kupiła różdżkę w sklepie Olivandera. Była to 10¼ cala różdżka wykonana z wierzby, a według Olivandera bardzo dobra do rzucania uroków.*
*Patronusem Lily jest łania.*


(KP pewnie ulegnie zmianie >na lepsze<) 

czwartek, 2 lutego 2017

Paul Steffanof

 

Imię i nazwisko : Paul Steffanof

Dom : Hufflepuff

Rok : VI

Quidditch : Obrońca

Pochodzenie: ZSSR

Różdżka: sosna, 15,62 cala, pióro pegaza

Patronus: Siwa klacz

Bogin: Stół z powyłamywanymi nogami







Paul pochodzi w prostej linii od prastarego rodu drzewców, jego praprapra... dawna przodkini miała dzieci z pewną sosną, która nazywała siebie Stefanem. No, a przynajmniej stąd wwedług legendy pochodzi jego nazwisko rodowe. Ze względu na to nasz Steffanof ma dryg do wszystkiego co drewniane. Z pewną łatwością operuje sosnową miotłą, różdżką czy w wolnych chwilach narzędziami stolarskimi. Gdy dotknie pnia drzewa to może z nim rozmawiać. No... przynajmniej sam tak mówi.

Oboje jego rodzicowie są pełnej krwii, więc i on po nich ją odziedziczył. Matka jest Irlandką, a ojciec zaś mieszkającym na syberyjskiej tundrze Rosyjczykiem, wierzącym w ideały wspaniałego ZSRR. Większość wczesnych lat Paul spędził właśnie tam, w ciężkich warunkach zimy ucząc się pokory ducha, wewnętrznego ognia i walki o swoje. Na białych pustkowiach ciężko z kimś rozmawiać czy poznać ludzkie zwyczaje okazywania sobie pozytywnych emocji. Gdy dostał on swój pierwszy list ze szkoły magicznej przyniesiony przez niedźwiedzia to początkowo nie przywiązywał do edukacji wielkiej wagi. Udał się tam, uczył się magii, ale nie był ani wybitny, ani nie był szarym końcu intelektualnym klasy. Był cieniem, którego wielu nie widziało i także on nie postrzegał często sam siebie. Sytuacja zmieniła się na czwartym roku, kiedy odkrył w sobie moc niezwykłą. Postanowił wtedy, że ukończy szkołę i będzie wspaniałym magiem. Chciał uwolnić swego ojca z okowów szaleństwa, wiedząc jak prawym człowiekiem był kiedyś, a jak teraz podążając za systemem wypaczyły się jego wartości. Jednak jedyne co mogło mu dać pełnię świadomości to dystans. Zdobył go poprzez podążenie śladami matki, załatwił sobie przeniesienie do Hogłartu i tam chce zakończyć swoją edukację oraz znaleźć sposób by pomóc kiedyś swemu ojcu.

Już w dzieciństwie Paul miał dostęp do miotły. Początkowo ciągle z niej spadał, bał się jej i unikał. Z czasem jednak odnalazł w niej swego przyjaciela. Odkrył, że to, co go przerażało, teraz stało się jego pasją. Jego więź pogłębiła się gdy pewnej nocy przyśniło mu się, że to miotła leciała na nim i rozmawiała z nim. Następnego dnia był pewien, że to wizja i oznacza tylko jedno - quidditch to jego życie. Był to też dodatkowy powód zachęcający do przeniesienia, w jego pierwszej szkole ciężko było grać ze względu na mrozy. Dzięki pasji i zahartowaniu udało mu się wykształcić wiele unikatowych umiejętności, ale to czego na pewno każdy mógłby mu pozazdrościć to żelazny pęcherz. Nie raz i nie dwa zdarzało mu się wpaść w zaspę i spędzić tam wiele czasu. Wracać dalekie kilometry do domu ze złamaną miotłą w ręku... no a jasnym jest, na mrozie lepiej nie sikać. Paul wie też, że żółtego śniegu się nie je. Już wie.

(Kp w pasie roboczej)

środa, 1 lutego 2017

You know I love 'em happy endings, me.



Rudy Bates  |  Rok VI  |  Ravenclaw
Rodzimy Brytyjczyk  |  Rosomak, jako patronus  |  Różdżka z wiązu i pióra błękitnej pliszki.

 

(A teraz słowem Cioci Wikipedi)

Socjopatia (inaczej osobowość antyspołeczna) - zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie, uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie.
Socjopaci mimo normalnego (lub nawet większego) poziomu inteligencji nie potrafią podporządkować się zasadom współżycia społecznego. Wczesne przejawy tego zaburzenia obejmują m.in. kłamanie, kradzieże, bójki i inne konflikty z normami prawnymi.
W potocznym rozumieniu socjopata to osoba, która nie liczy się z cudzymi opiniami i łatwo popada w konflikty z innymi.

Cechy charakterystyczne

  • brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych,
  • brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka,
  • kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby (około 80% przypadków),
  • manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów,
  • nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to co jest normą, a co nie.



Ale z Rudy'm nie jest tak źle.

 Może i ma zapędy na socjopatę, ale jak sam czasami zapewnia 'to tylko gra'. Gdzieś tam w środku 'Wujkowej' skorupki kryje się mocno zatroskany chłopak, który brak wiary w siebie przykrywa ciętą ripostą. Jak to się stało, że tamten Rudy zaginął w akcji? O to już trzeba pytać rodzinę.

Pochodząc z bogatej rodziny czystej krwi, Rudy wychowany był wśród dobrych manier i przeświadczeniu o własnej wyższości. Od młodości przejawiał wielki intelekt, co sprawiło, że państwo Bates zaczęli planować owocną przyszłość za swego syna. Przecież ucząc się nie będzie miał czasu planować kariery!
Sam Rudy, owszem aspiracje miał wysokie, lecz izolacja od reszty młodocianych czarodziejów odcisnęła na nim poważne piętno. Przyzwyczaił się do mówienia głośno tego co myśli, bez analizowania wypowiedzi. Nie przejmował się opinią innych, a w swoje szczęście i jak i przedstawione mu informacje nigdy nie wątpi. Taki cięty język nie przysporzył mu wielu przyjaciół i sprawił, że zostawiono Rudy'ego gdzieś tam z boku.
 Z biegiem czasu, Rudy stawał się co raz to bardziej nieprzewidywalny i zdiagnozowano u niego zaburzenia dwubiegunowe. Owszem, troszczy się głównie o siebie, ale koniec końców nie jest złą osobą.
Czasami przebije się przez jego aspołeczną powłokę ten prawdziwy, zapomniany chłopak.
   

To właśnie ten 'drugi' Rudy najbardziej denerwuje opisywanego tu delikwenta. Jego uczuciowość i przezorność, tak dobrze przez chłopaka skrywana doprowadza go do szału, przez co więzi go tylko w sobie, nie pozwalając dojść do głosu. Prawdę mówiąc, nie wie jak do tych emocji podejść i zdają mu się one niebezpieczne. Jak się okazało emocje najlepiej rozładować grając na ukelele.
Problem był więc tylko jeden - jak można się pozbyć rozdwojonej jaźni w świecie czarodziejów? Będąc pilnym uczniem nie jest chyba tak trudno. Wystarczy pogrzebać w księgach... Poszukać zaklęć, które pozbywają się problemów.
Czasami jednak, zaklęcie nie działa tak świetnie, jak się zdawało. 


To chyba na razie tyle. Jak mnie kiedyś najdzie wena to może się poprawię.
Uprzedzam, że jestem raczej postacią chatową i trudną do gry, sami zobaczycie dlaczego.
A na razie so long i merry christmas.

Łączna liczba wyświetleń